Ja tu sobie gadu-gadu, pisu-pisu, a czas leci i za chwilę
halloween. Prawdę powiedziawszy, nie obchodzę tego „święta”, ale bardzo lubię
atmosferę „czasu halloween” i powoli wprowadzam Koralusia w magię tego okresu. Rozglądam
się za dynią, szukam w notatkach przepisu na zupę i placki dyniowe. Przytulna jest
jesień. Może skoczę do lasu na sesję zdjęciową w
liściach.
Kartki z kalendarza prędko odpadają, to oznacza, że za kilka
tygodni będzie 6 grudnia i mój Przyjaciel Mikołajek zaszczyci nas swoją
obecnością. A skoro wyliczam ten biegnący czas, to wspomnę jeszcze, że we
wrześniu moja opiekunka miała urodziny (przez grzeczność nie wyjawię które) i z
tej okazji odwiedził ją Kotek Cioci Marty :-)
Zabawa była wesoła. Aha, Miś Wujka Cichego czuje się całkiem dobrze i nosi teraz imię Cichutek :-)
ciekawi mnie ile promili ponczu w trocinach miały przytulanki po urodzinowej imprezie
OdpowiedzUsuńdynia na znaczku i głowa Uszatka jakby podobne do siebie ;]
OdpowiedzUsuńCichy Obserwatorze nie wiem ile ponczu miały przytulanki, ale mój Kotek ( moje rodzeństwo mówi niestety, że to Kocica, bo ma pomalowane oczy i piżamkę w kwiatki), no właśnie mój Kotek chyba ma najwięcej, bo to on na fotce jako jedyny trzyma szkło, a na fotce powyżej jakiś taki dziwny, jakby nie trzymał pionu. Dobrze, że Uszatek nad wszystkim panował :)
OdpowiedzUsuńmoze i kocia ale bez urazy czemu ona zaczepia pazurem po łepku miodka? urok osobisty misiek ma wiadomo po kim wiec nie powinienem sie az tak dziwic ze nie mogla sie powstrzymac ;)
OdpowiedzUsuńmiśki muszą sobie ponczu znowu chlapnac bo Uszatek po wypadku wujka nieswoj i ponury w oknie siedzi
Przecież nie zaczepia ;), wyglądają jak kumple dwa, no albo kumpel z kumpelką ;).
OdpowiedzUsuń