poniedziałek, 14 października 2013

W symbiozie z naturą

Lubię Cztery Pory Roku Vivaldiego i cztery pory roku w przyrodzie. Staram się żyć w zgodzie z naturą. Stąd, wraz z rytmem przyrody, postanowiłem zrzucić mój wakacyjny krawacik i przyodziać się w jesienne kolory ;-) Nowy, październikowy krawacik został uszyty na specjalne zamówienie u Pani Karoliny z Pracowni Koty na Płoty (http://www.kotynaploty.pl/) :-)




niedziela, 13 października 2013

Człiś w Białostockim Gram OFF ON'ie

Co robił Człiś w Białostockim Gram Off On'ie? Skrył pluszowe futerko przed deszczem. Ale zacznę od początku.

Wszystko zaczęło się od koncepcji nakręcenia programu "Pluszak na krańcu świata" - wykpione przez mojego Wujka M.K., jako mało kreatywny plagiat programu Martyny W. Słusznie. Zatem nie wychyliłem się z kolejnym plagiatem - audycji radiowej "Świat według Pluszaka". Postanowiłem stworzyć coś swojego. Bardziej skromnego. Ruszyłem szarymi trocinami w głowie i wpadłem na pomysł zrealizowania, na moim blogu, cyklu postów "Zwiedzanie Polski z Misiem Uszatkiem". Trochę już po Polsce podróżowałem. Mógłbym przeredagować stare posty i rozpocząć nowe podróże. Pierwszy miał być w lipcu Toruń. Padał deszcz i nie pojechałem. W sierpniu byłem w kocim szpitalu. A we wrześniu ...

We wrześniu był Białystok i Warszawa. Białystok w strugach deszczu. Niewiele mogę opowiedzieć o tym mieście. Prawie nie wychyliłem ucha z plecaka (z plecaka mocno zabezpieczonego przed przemoknięciem). Jedynym miejscem, w którym pozwoliłem sobie na sesję zdjęciową była kawiarnia Gram OFF ON. Generalnie kawiarnia była ujęta na liście miejsc do zwiedzenia/odwiedzenia. Niestety był to jedyny zrealizowany, spenetrowany i obfotografowany punkt z mojej rozplanowanej mapy zwiedzania Białegostoku. Reszta miasta została niezgłębioną tajemnicą. Trochę więcej, mimo deszczu, zobaczyli towarzyszący mi w podróży ludzie, no ale ludzie, to nie ja, więc ich wrażeń nie mogę opisać.

A jak było w Gram Off On'ie? Sucho, przytulnie i bardzo smacznie. Całkiem ładnie się u nich prezentowałem, prawda?









Pod krawatem z wizytą u Paddiego

Po pobycie w "Kocim Szpitalu" szybko wróciłem do formy i nabrałem ochoty na kolejne przygody. Pierwsze kroki w nowym "wcieleniu" skierowałem do Galerii Starych Zabawek (http://www.stare-zabawki.pl/). Mieszka w niej mój przyjaciel Paddi, o czym już Wam wspomniałem w jednym z wcześniejszych postów. Galeria zmieniła siedzibę, więc tym bardziej miałem ochotę sprawdzić, jak czuje się Paddington.

Nasz Paddi siedzi na gablocie koło dziecięcego rowerku

W Galerii mają mały stadion z piłkarzykami
Obejrzałem stare bajki
Miłośnicy muzyki znajdą tu gablotkę  z małymi instrumentami
W Galerii Starych Zabawek jest wiele ciekawych eksponatów


Polecam wszystkim, Małym i Dużym, a może zwłaszcza Dużym, odwiedzenie Galerii Starych Zabawek w Gdańsku. To magiczne miejsce, w którym z łatwością cofniecie się w czasie, do lat beztroskiej zabawy, kiedy układaliście swoje zabawki w dziecięcym pokoju, lub marzyliście o nowej, która niegdyś trudno dostępna, dziś rozśmiesza i wzrusza jako ekspozycja muzealna.

Paddi jest szczęśliwym Misiem, ucieszył się z odwiedzin, ale nie tęskni za Koralusiem. Na dobre zadomowił się w nowym domu i jest dumny, że tworzy w Galerii wspólną całość wraz z innymi zabawkami. 
Natomiast ja, z wielką dumą odwiedzam go w Muzeum i z zadowoloną miną noszę na klacie mój nowy krawacik ;-)



Nowe image


Intrygowało mnie pytanie, co mają w sobie pluszaki, że ludzie obdarzą je sympatią, niekiedy nawet miłością. Od kilku miesięcy pracowałem nad odpowiedzią w moim prywatnym labolatorium. Dniami i godzinami obserwowałem moich kolegów w Koralusiu, przeglądałem zdjęcia różnych miśków, słoników, króliczków itp. Niemało czasu spędziłem przed lustrem, przyglądając się własnemu odbiciu. Sądzę, że znalazłem odpowiedź. Moje badania wykazały, że większość pluszowych zabawek wydziela promieniowanie UVM, czyli promienie miłości, mające dobroczynny wpływ na dzieci i dorosłych.
Ponadto, pluszaki prowadzące intensywny towarzysko i krajoznawczo tryb życia, wystawiają swoje delikatne ciałka na wzmożone wytwarzanie promieni UVM, a także na UVCŚ (promieniowanie ciekawości świata). Wspomniane promieniowania wprowadzają wiele radości do świata, niestety niosą też zwiększone ryzyko przyśpieszonego procesu starzenia się, a nawet zachorowań skóry pluszowej zabawki.
Wyniki moich badań nie są potwierdzone klinicznie. Nie wygłosiłem swojej teorii na sympozjum dermatologicznym. Nigdzie nie opatentowałem mojej wiedzy. Moim odkryciem podzieliłem się tylko z Wami. Po prostu, my – pluszowe zabawki, nie zamierzamy chronić się przed wydzielaniem UVM i UVCŚ.
I tym o to, przydługim i przynudnym wstępem, chciałem powiadomić Was o mojej operacji plastycznej, którą przeszedłem w sierpniu br.
Trzy tygodnie przebywałem na Oddziale Chirurgii i Transplantologii  Kliniki Craftoholii im. Koty na Płoty w Gdańsku-Oliwie http://www.kotynaploty.pl/ Miałem problemy z płatem skórnym twarzy i karku, który organizm zaczął odrzucać. Stąd decyzja o poszukaniu nowego dawcy skóry i zrekonstruowaniu nie tylko twarzoczaszki, ale całej sylwetki. Relację z Oddziału znajdziecie na http://miju-maskoty.blogspot.com/2013/09/na-pomoc-temu-misiu.html


Oto ja :-) z nalepką "Odważny Pacjent" :-)
Serdecznie dziękuję Doktor Karolinie i Jej Córce Tosi za fachową, wyrozumiałą i troskliwą opiekę :-)
Teraz mogę spokojnie i w pełni fizycznych sił realizować moją człisiową misję ;-)