niedziela, 25 listopada 2012

Dzień Pluszowego Misia


Dziś Dzień Pluszowego Misia. W tym roku przypada 10 rocznica powołania tego święta w kalendarzu oraz 110 rocznica „narodzin” Pluszowego Misia. Trudno mi uwierzyć, że Pluszowe Misie powstały zaledwie 110 lat temu. Przez zbyt wiele stuleci dzieci (i nie tylko) musiały radzić sobie bez nas. Nie chciałbym wywyższać Pluszowych Misiów i umniejszać radosnej roli w rozwoju dziecka innych zabawek, ale dorastać tak bez misia... w sercu pojąć tego nie umiem. To oznacza, że m.in. Fryderyk Chopin nie miał misiaczka. Intryguje mnie, z jakimi pluszowymi misiami dorastali niektórzy znani ludzie. Jak wyglądał miso Maćka Sthura, misie chłopaków z Reprezentacji Polski w Siatkówce i Piłce Nożnej. Czy Krzysztof Hołowczyc bawił się tylko samochodzikami, czy tulił przed snem misia? Ciekawią mnie historie misiów i ich właścicieli. Gdzie są dzieci z lat osiemdziesiątych, które bawiły się misiami z mojej "serii"?

Wszystkim Pluszowym Misiom i innym Pluszaczkom życzę odwzajemnionej miłości, ciepłej i troskliwej człowieczej dłoni trzymającej nas za łapki, niezliczonych pokładów pozytywnej energii, mocy przytulasków i buziaków w czubek noska.
 

 


Wesołego Święta Misiaczki! Oby ten dzień był dla Pluszaków i ich opiekunów naprawdę  wyjątkowy :-)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Kolorowa jesień w Koralusiu

Liście spadły z drzew, chłodem i wilgocią zawiewa. Słońce pojawia się i znika, i znów pojawia i znowu znika. Ta fajniejsza część jesieni już minęła gdzieś za uszami. Czas spędzam tylko w domu i czekam na białą, słoneczną i lekko mroźną zimę, na którą jestem już przygotowany. Kolorową czapkę mam i pod noskiem śpiewam sobie tak:

"Do przodu żyj. Z wesołą miną spotykaj swój kolejny świt,
by szybko dzień pechowy minął, nawijaj mu swingowy rytm.
Ta ba... ta ba... ta ba... ta ba... ta bardzo przenikliwa myśl
da ba... da ba... da ba... da ba... da barwę twoim dniom...
Więc już od dziś do przodu żyj,
żyj kolorowo marzenia najbarwniejsze miej."

A w takiej czapce hand made, to nie sposób nie mieć kolorowych myśli i dni :-)
 

środa, 7 listopada 2012

Wywiad z Człisiem - część pierwsza



Przyjaciele kręcili mi dziurę w brzuchu, prosząc bym opublikował na łamach bloga nagranie wywiadu, który ze mną przeprowadzano jakiś czas temu. Materiał na brzuszku zaczął się przecierać w miejscu wiercenia, więc w obawie przed dziurą, z której na pewno sączyłyby się trocinki, poszedłem na kompromis i zgodziłem się na publikację wywiadu bez udziału mojego głosu. Tekst mówiony z nagrania został przerobiony na tekst pisany przez Towarzysza G.C.

Wywiad rzeka z Pluszowym Bloggerem Misiem Uszatkiem - odsłona I

Boski Dziennikarz: Uszatku, przedstawiasz się na blogu w roli Człisia, skąd taki pomysł?
Miś Uszatek: Nie przedstawiam się w roli Człisia. Role, to są w filmach, odtwarzane przez aktorów. Przedstawiam się jako Człiś, bo nim jestem, nie gram żadnej roli.
B.D.: Czy zawsze wiedziałeś, że jesteś Człisiem?
M.U.: To pytanie skojarzyło mi się z tematem jednego z wykładów DSW pt. "Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?". Dopiero od kilku lat nazywam siebie Człisiem, ale chyba zawsze nim byłem.
B.D.: Nie rozumiem? Mówisz od kilku lat i po chwili dodajesz chyba zawsze nim byłem? Mieszasz się w zeznaniach Misiu.
M.U.: To proste. Pół Człowiekiem Pół Misiem jestem odkąd sięgam pamięcią, a tam gdzie nie sięgam pamięcią, to wymyśliłem sobie historyjkę i się jej kurczowo trzymam i stała się prawdą. Także w pewnym sensie jestem Człisiem chyba od zawsze. Chętnie pofilozofowałbym  nad pojęciem „zawsze”, bo w tym aspekcie, o którym rozmawiamy, wydaje mi się znaczące i bardzo względne. Wrócę jednak do twojego pytania. Słowo Człiś pojawiło się w moim życiu niejako z zaczerpnięcia, z filmu Kosmiczne Jaja, w którym pojawił się Człes – pół człowiek, pół pies. Ze mną jest tak, jak z każdym z nas. Od urodzenia byłeś Tomkiem, choć w którymś momencie ktoś to imię Ci nadał.
B.D.: Masz na myśli księdza? Bardziej przemówiłby do mnie przykład: Tomku, od zawsze byłeś Boski, ale w którymś momencie to w sobie zauważyłeś i nazwałeś po imieniu. No właśnie, a jak było z Tobą? Kiedy zauważyłeś, że jesteś Człisiem bez tej nazwy, czyli kiedy zorientowałeś się, że jesteś Pół Człowiek Pół Miś?
M.U.: Jeszcze pod choinką, tego pamiętnego 24 grudnia Roku Pańskiego 1984. Coś się wtedy wydarzyło. Moja opiekunka nie lubi, gdy wracam do tej wstydliwej dla niej historii, przeżywa to bardzo po dziś dzień.
B.D.: Dawaj Misiek, opiekunce później zrobimy z Krawczykami grupę wsparcia.

Jeśli zaintrygowało Cię, co się wydarzyło pod choinką, śledź bloga. Ciąg dalszy nastąpi.



niedziela, 4 listopada 2012

Uszy w obiektywie - Dzień Nadzwyczajny - Pomnik Misia Uszatka

W dzisiejszym poście chciałbym Wam opowiedzieć o mojej wycieczce do Łodzi, w sierpniu 2010 roku. Dostałem od Wujka Michała mapę Łodzi - Miasta Łodzi ;-) i wspólnie z Leniuszkiem zaplanowaliśmy wycieczkę. Głównym celem podróży było złożenie hołdu bajkowemu Misiowi Uszatkowi przed Jego pomnikiem. Nie ukrywam, że z wyjazdem wiązałem również nadzieje na profesjonalną i rozbudowaną sesję fotograficzną. W tym celu spakowałem w mój kuferek i plecaczek najładniejsze ubranka, planowałem się przebierać i pozować do zdjęć. Pech chciał, że w dniu, w którym miałem skupić się na sesji zdjęciowej, mieliśmy problem z autem, pogoda była mżysta i musiałem zostać w mieszkaniu Cioci Hani. Cieszę się jednak, że pierwszego dnia niebo nam sprzyjało, zwiedziłem Łódź i udało się zrobić sporo pamiątkowych zdjęć.


Planowanie trasy zwiedzania
Gotowi do drogi wypatrujemy auta Wujka

Już w aucie, cała ekipa Pluszaków i jeden plastikowy kolega - Peryskopuś

W Łodzi - start na Ulicy Piotrkowskiej












środa, 31 października 2012

Jesienno-halloweenowe łasuchowanie

Nie będę przed Wami ukrywał, że lubię sobie dobrze zjeść. Łakomczuszkowanie odziedziczyłem po opiekunce. W ostatnich dniach w moim jadłospisie dominowały przysmaki z dyni. Jadłem bez umiaru, nie wiedząc, że przedawkowanie dyni może grozić poważną alergią. Uczulenie objawiło się dziś w nocy pod postacią napuchniętej mordki, wręcz metamorfozy mordki :-( Nie wygląda to dobrze, ale podobno zejdzie po 24 godzinach. Muszę smarować opuchliznę kremem z buraków, ale tu także powinienem zachować umiar. Zbyt obfite smarowanie się owym kremem może skutkować przemianą w buraka, a tego byśmy nie chcieli.

Teraz, za dnia, moja uczulona mordka wygląda tak, jak na pierwszych dwóch fotkach



Niestety w nocy uczulenie bardzo mnie piekło i wyglądało znacznie gorzej


Martwię się tą alergią. Dziś Wigilia Wszystkich Świętych, z tej okazji wybierałem się na bal. Specjalnie przygotowałem sobie strój. Mam nadzieję, że opuchlizna do wieczora zejdzie i będę mógł  na zabawie zaprezentować Świętego, którego wybrałem. A no właśnie, zgadnijcie za kogo się przebrałem :-)


sobota, 20 października 2012

Halloween time i różne takie-takie


Ja tu sobie gadu-gadu, pisu-pisu, a czas leci i za chwilę halloween. Prawdę powiedziawszy, nie obchodzę tego „święta”, ale bardzo lubię atmosferę „czasu halloween” i powoli wprowadzam Koralusia w magię tego okresu. Rozglądam się za dynią, szukam w notatkach przepisu na zupę i placki dyniowe. Przytulna jest jesień. Może skoczę do lasu na sesję zdjęciową w liściach. 


Kartki z kalendarza prędko odpadają, to oznacza, że za kilka tygodni będzie 6 grudnia i mój Przyjaciel Mikołajek zaszczyci nas swoją obecnością. A skoro wyliczam ten biegnący czas, to wspomnę jeszcze, że we wrześniu moja opiekunka miała urodziny (przez grzeczność nie wyjawię które) i z tej okazji odwiedził ją Kotek Cioci Marty :-)










Zabawa była wesoła. Aha, Miś Wujka Cichego czuje się całkiem dobrze i nosi teraz imię Cichutek :-)

sobota, 13 października 2012

Rocznica i autoPR

Mój Wujek Ł. K. często używa zwrotu „dacie wiarę?!”. Dziś pozwolę sobie zacytować Wujka. No to dacie wiarę, że mój blog dziś kończy roczek?! Nie sądziłem, że się tak wciągnę. Pewnie, dlatego tak chętnie się tu zadomowiłem, bo odnalazłem miejsce gdzie mogę prezentować swoje zdjęcia, tzn. przede wszystkim lansować siebie na zdjęciach ;-)
W moich trocinach buzuje wola życia. Oto ja – jestem pluszowy, niebrzydki i mam tylko jeden cel –  transferować miłość, przyjaźń oraz usuwać smutki i powagę z ludzkich serc ;-) 

Przystojniaczek ;-)

Tym, którzy znoszą dzielnie mój narcyzm afiszowany w postach, dziękuję za wierne odwiedzanie bloga, komentowanie i przesyłane maile. Jesteście kochani! Tym, którzy byli i się zmyli, dziękuję, że byli. A Tym, którzy tu jeszcze nie byli... yyy... mówię - witajcie ;-)

środa, 10 października 2012

Uszy w obiektywie - Dni Nadzwyczajne - Wspomnienia z wakacji

Jesień rządzi w mieście, a Misiaczek jeszcze trochę czuje w plastikowych nozdrzach zapach wakacji.

W Aucie w drodze na wakacje



W Skalnym Mieście









W Lewinie Kłodzkim na kwaterze






W Kłodzku




niedziela, 7 października 2012

Fragment z życia Człisia - Mgr inż. Miś Uszatek


Oj dziękuję, że tak wiernie na mnie czekało kilka aktywnych blogowiczów i komentatorów. Nie chciałem Was zawieść. Po prostu zaczęła się szkoła, późno kończę lekcje i mam dużo nauki... hmm... w sumie to nie prawda - przecież skończyłem już studia i otrzymałem dyplom Politechniki Gdańskiej.
Z dalekich (na miarę Człisia) podróży także już powróciłem, choć faktycznie we wrześniu nie było mnie przez 10 dni w Koralusiu.
Nie wiem, jak to się stało, że zaniechałem się w wirtualu. Natomiast w realu (proszę nie mylić z siecią sklepów Real) dużo się działo i rozpocząłem wiele projektów, ale żadnego nie skończyłem – słaby daję przykład.

Na rozruch, po miesięcznej przerwie, załączam skromną ilość fotek. Zbyt nagła i intensywna publikacja zdjęć mogłaby oślepić oczy zaglądające na mojego bloga.
W 2009 roku obroniłem dyplom magisterski Politechniki Gdańskiej, na moim pierwszym fakultecie. Drugi fakultet, to Budownictwo Lądowe (także na PG), specjalizacji Budowa Mostów – wciąż nie ukończyłem pracy dyplomowej, stąd nie mogę pochwalić się dyplomem. Myślę, że projekt mojej pracy jest tak empiryczny, że zawsze będzie w budowie – taka misja Człisia. Być może powinienem kontynuować swój dyplom w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego.

Oto i ja, w Koralusiu, po uroczystościach rozdania dyplomów

Fotelik dostałem od Cioci Ani - tak w ramach gratulacji

Dyplom jest wykonany przez Dorotkę i Bartka, oczywiście na zlecenie PG

Sukeces świętowali ze mną Edmund, Leniuszek, Lunka i Poli.